Po dłuższej przerwie dodaję nowy rozdział. Pewnie zastanawiacie się dlaczego zwlekałam z tym aż tak długo? Już śpieszę wam z wyjaśnieniami. Otóż jak wam pisałam wcześniej od samego początku miałam plan tej historii. W głowie dokładnie wiedziałam kiedy i jak ma się skończyć. Jednakże bardzo ciężko było mi przelać to wszystko na papier czy zapisać cokolwiek na laptopie. Nie wiem dlaczego tak jest. Być może dlatego, że jestem bardzo emocjonalnie związana z tą historią i jej głównym wątkiem. Dodatkowo w ostatnim czasie ktoś z mojego bliskiego otoczenia zachorował tak jak Łucja i podłamało mnie to do tego stopnia, że gdy już otwierałam Worda żeby cokolwiek napisać pisałam 2/3 zdania, które i tak później kasowałam. Dzisiaj zebrałam się w sobie i napisałam do końca ten rozdział (ostatni) oraz epilog. Który dodam najprawdopodobniej w następną sobotę o ile nic mi nie wypadnie. Szczerze powiedziawszy mam wrażenie, że zarówno ten rozdział jak i epilog wybitnie mi się nie udał, ale spełniłam swoje założenie co do tej historii. Jest tak jak miało być i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że nie zlinczujecie mnie za to, że kończę to opowiadanie. Mam nadzieję, że po tej długiej przerwie ktoś jeszcze w ogóle tutaj został. Będę bardzo wdzięczna za każdy komentarz :)
________________________________________________________________________
Tego samego dnia wieczorem.
Oglądałam sobie spokojnie telewizję kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Kochanie mogłabyś otworzyć to pewnie, któryś z gości. Właśnie
przewijam malutką.
-Jasne, już otwieram.
Kiedy otworzyłam drzwi okazało się, że pierwszymi gośćmi byli Karol i
Ola.
-Zapraszam. Wejdźcie do środka.
-To dla ciebie – Karol wręczył mi prześliczny bukiet kwiatów.
-Dziękuję. Ola powiedź mi jak ty to zrobiłaś.
-Co takiego?
-Jakim cudem jesteście tak szybko. Zawsze przychodziliście jako jedni
z ostatnich.
-Widzisz po waszym ślubie wzięłam się ostro za Karolka i teraz chodzi
jak w zegarku.
-W takim razie gratulacje – usłyszałam kolejny raz dzwonek – idźcie do
salonu. Zaraz tam do was dołączę tylko otworzę drzwi kolejnym gościom.
Tym razem przed drzwiami zastałam Emilkę i Wojtka.
-Kochanie ślicznie wyglądasz – odezwała się moja przyjaciółka.
-Widzę, że poczucie humoru cię nie opuszcza. Ślicznie to możesz
wyglądać ty nie ja. Zapraszam do salonu. Rozgośćcie się. Ja tylko wstawię
kwiaty do wazonu.
Gdy wróciłam do salonu goście siedzieli już wygodnie na kanapie.
-Łucja opowiadaj nam jak Andrzej radzi sobie w roli tatusia.
-Powiem wam, że zaskakująco dobrze. Myślałam, że jego mama będzie
musiała siedzieć u nas dwadzieścia cztery godziny na dobę, a tymczasem Andrzej
sam zajmuje się Nastką i świetnie mu to wychodzi.
-O wilku mowa – w salonie pojawił się Wronka z Anastazją na rękach.
-Wiesz co stary do twarzy ci z dzieckiem – odezwał się Karol.
-Może my też powinniśmy postarać się o takiego małego brzdąca? – Wojtek
zwrócił się do Emilki – fajnie byłoby mieć taką małą kopię ciebie.
-Cieszę się, że to mówisz bo za osiem miesięcy to się spełni.
-Emilka czy ty chcesz powiedzieć, że jesteś w ciąży? - zwróciłam się
do przyjaciółki.
-Dowiedziałam się wczoraj. Chciałam powiedzieć wam o tym dzisiaj.
Spojrzałam na Wojtka, który miał łzy w oczach.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę – pocałował moją przyjaciółkę.
-No to mamy co dzisiaj opijać – odezwał się Andrzej.
-Ty to się lepiej nie zapędzaj bo musisz się zajmować Nastką –
usłyszałam znów dzwonek - daj mi ją - po chwili malutka spoczywała spokojnie na
moich kolanach.
-Co kochanie dzisiaj poznasz tylu nowych wujków i cioci, że może ci
się zakręcić w głowie.
-Mogę ją wziąć na ręce – zapytała Emilka.
-Jasne. Musisz zacząć się oswajać z małym dzieckiem – uśmiechnęłam się
do niej.
-Jeszcze dużo czasu przede mną.
-Tak ci się tylko wydaje. Zobaczysz jak to szybko zleci. Właściwie to
mam do ciebie pewne pytanie.
-Słucham.
-Czy zgodziłabyś się zostać chrzestną Anastazji?
-Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że tak. Przecież jesteś moją
przyjaciółką, nie mogłabym się nie zgodzić. Poza tym malutka jest taka słodka.
Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia.
Kiedy wszyscy goście pojawili się już u nas postanowiliśmy przenieść
się do ogrodu bo w mieszkaniu zrobiło się już ciasno. Panowie zajęli się
pieczeniem kiełbasek, a my usiadłyśmy sobie na meblach ogrodowych i zajęłyśmy
tym czym kobiety lubią zajmować się najbardziej czyli plotkowaniem. Kiedy
obgadałyśmy już wszystkich naszych facetów dziewczyny postanowiły wypytać mnie
jak czuję się w roli matki.
-Wiecie dziewczyny jest naprawdę wspaniale. Malutka jest taka grzeczna,
że aż nie mogę uwierzyć. Kiedy już postanawia troszeczkę pomarudzić wystarczy,
że Andrzej weźmie ją na ręce, a ona momentalnie się uspokaja.
-Ale musicie pamiętać, żeby za dużo jej nie nosić. Pamiętam jak to
było z Arkiem – odezwała się Paulina – Mariusz tak bardzo przyzwyczaił go do
noszenia na rękach, że w czasie jego wyjazdów nie mogłam sobie z małym dać
rady. Cały czas chciał żebym go nosiła, aja najzwyczajniej w świecie nie mam
tyle siły co Mariusz.
-Wiem, wiem kochana, ale powiedz mi co ja mam zrobić kiedy Andrzej sam
się do niej wyrywa, a kiedy zwracam mu uwagę udaje, że nie słyszy.
-Kochani chcielibyśmy wam coś powiedzieć – wzięłam malutką na ręce, a
chwilę później obok mnie pojawił się Andrzej.
-Korzystając z tego, że jesteście tutaj wszyscy chcielibyśmy zaprosić
was bardzo serdecznie na chrzciny Nastki za tydzień.
-Mamy nadzieję, że wszyscy będziecie wtedy z nami.
-Oczywiście, nie ma mowy żebyśmy odpuścili takie wydarzenie –
odpowiedziała Paulina.
Tydzień później
Od samego rana chodziłam zdenerwowana. Andrzej podśmiewywał się ze
mnie, że denerwuję się bardziej chrzcinami niż naszym ślubem.
-Kochanie uspokój się. Czym ty się denerwujesz?
-Nie wiem po prostu jakoś dziwnie się czuję. Mam jakieś dziwne lęki.
-Idź się spokojnie przygotować, a ja wszystkim się tutaj zajmę.
Nakarmię małą, przewinę. Niczym się nie przejmuj.
-Dziękuję. Jesteś kochany.
Weszłam do naszej sypialni i usiadłam przed swoją toaletką. Dzisiaj
rano miałam silne mdłości. Nie mówiłam o niczym Andrzejowi. Nie chciałam żeby
dzisiaj denerwował się moim stanem. Udało mi się na szczęście wyjść z łóżka tak
żeby nie obudzić mojego męża i szybko znaleźć w łazience. Spędziłam tam prawie
godzinę przy okazji biorąc prysznic żeby Andrzej niczego się nie domyślił.
Kiedy opuściłam łazienkę Andrzej leżał w naszym łóżku z Anastazją.
-Już się obudziła?
-Musiała być bardzo głodna ponieważ wypiła prawie całą butelkę mleka
-Moja mała córeczka – uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w czółko.
-A ja nie zasłużyłem na buziaka.
-Żadnego śniadania do łóżka, żadnych kwiatów. Nie starasz się
kochanie.
-Poczekaj chwilę wyskoczę do najbliższej kwiaciarni i zaraz wracam –
podał mi małą i zaczął się ubierać.
-Stój wariacie. Przecież żartowałam. Siadaj tutaj ze mną. Najlepszą
rzeczą jaką możesz mi ofiarować jest czas spędzony z tobą i Nastką.
-Na pewno? Bo jeśli chcesz to mogę w tej chwili pójść po kwiaty dla
ciebie.
-Siadaj w tej chwili – uśmiechnął się do mnie szczerze i usiadł obok
mnie – dobrze wiedziałeś, że żartowałam.
-Wiedziałem, ale chciałem się z tobą troszkę podroczyć.
-Mówiłam już ci dzisiaj, że bardzo cię kocham?
-Chyba dzisiaj jeszcze nie.
-To właśnie ci mówię, że kocham cię na zabój Wronka – usłyszałam jęk
naszej córeczki – ciebie też oczywiście kocham słoneczko – pocałowałam ją w
główkę.
Cztery godziny później staliśmy już we trójkę przed kościołem czekając
na wszystkich gości. Jako pierwsi pojawili się oczywiście rodzice Andrzeja.
-Kochani przepraszamy, że nie zdążyliśmy przyjechać jak byliście
jeszcze w mieszkaniu, ale trafiliśmy na takie straszne korki, że nie dało rady
szybciej.
-Nic się nie stało. Ze wszystkim sobie świetnie poradziliśmy. Prawda
Andrzejku?
-Oczywiście mamo, nie masz o co się martwić. Ale to miło z twojej
strony, ze tak bardzo się tym przejmujesz.
-Jak mam się nie przejmować skoro to chrzciny mojej pierwszej wnuczki.
A propo kochanie chodź do babci – podałam jej malutką, którą przez cały czas
trzymałam na kolanach. W pierwszym zamyśle miałam nie brać dzisiaj ze sobą
wózka, ale po tym jak dzisiaj się czułam postanowiłam, że jednak skorzystam z
jego pomocy. Nie chciałam robić niepotrzebnego widowiska w razie czego, w końcu
to Anastazja jest dzisiaj najważniejsza.
-Kochanie stęskniłaś się za babcią? – matka Andrzeja odezwała się do
Nastki, w odpowiedzi dziewczynka zaśmiała się – tak kochanie babcia też się za
tobą stęskniła.
-Witamy naszą kochana rodzinkę – usłyszałam głos mojej przyjaciółki, a
po chwili tonęłam w objęciach Emilki – jak tam malutka spokojna?
-Na razie tak. Zobaczymy jak będzie potem. Mam nadzieję, że nie
rozpłacze się podczas chrztu.
-Na pewno nie w końcu jest taka grzeczna. Prawda kochanie? – podeszła
do malutkiej i złapała ją za rączkę.
-Emilka, Wojtek chodźcie do
kościoła musimy coś podpisać. Kochanie ty też jesteś nam potrzebna –
zwrócił się do mnie Andrzej.
-Idźcie spokojnie ja zostanę z malutką. Nie musicie się o nic martwić
– odezwała się mama Andrzeja.
Załatwiliśmy wszystkie formalności i wróciliśmy po malutką. Chwilę
później weszliśmy do kościoła i zaczęła się msza. Malutka była wyjątkowo
spokojna. Nie zapłakała nawet wtedy kiedy ksiądz polał jej główkę. Byłam z niej
bardzo dumna. Po kościele zaprosiliśmy wszystkich gości do nas do domu. Nie
mieliśmy ochoty na organizowanie żadnych przyjęć w restauracjach. Woleliśmy po
prostu spotkać się z najbliższymi u nas w domu. Za jedzenie odpowiedzialny był
oczywiście niezastąpiony pan Wrona. Szczerze powiedziawszy myślałam, że zamówi
po prostu jedzenie w jakiejś restauracji, ale ku mojemu zaskoczeniu część dań
zrobił sam. Część przywiozła nam oczywiście niezastąpiona mama Andrzeja. Nie wiem co byśmy bez niej zrobili, w końcu pomaga nam na każdym kroku za co jestem
jej ogromnie wdzięczna.
Długo czekałam ale było w 100% warto. Genialny rozdział i czekam na następny
OdpowiedzUsuńFajny rozdzial. Czekam na epilog. :D
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńOMG, nie wierze ze to juz ostatni rozdział, płaczę <333 czekam na epilog tak jak czekałam na każdy inny rozdział <3333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział zresztą jak zawsze! <3
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńZaluje jedynie ze to juz koniec ;(
Zarwane nocki..ale nie zaluje.
UWIELBIAM ;*
Czekam na epilog
Wspaniały! *.*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już kończysz to opowiadanie, bo baardzo fajnie się je czyta :D
Ale no cóż zrobić, kiedyś koniec musi być..
Czekam na kolejny :]]]] !
Pozdrawiam! :**