niedziela, 31 maja 2015

3. Nie powinieneś angażować się w żadne relacje ze mną tak będzie dla ciebie lepiej

Następnego dnia wstałam dość wcześnie. Od samego rana miałam dobry humor. Emilki nie było w mieszkaniu, a to mogło oznaczać tylko jedno – została na noc u Wojtka. Uwielbiam ją, jest świetną przyjaciółką, ale według mnie jest zbyt otwarta w kontaktach z mężczyznami. Przecież dopiero wczoraj go poznała. Kiedy kończyłam jeść śniadanie usłyszałam szczęk klucza w drzwiach. Wyszłam na korytarz. Zobaczyłam moją przyjaciółkę opartą o drzwi.
-Gdzie podziewałaś się całą noc?
-Byłam u Wojtka.
-Nie uważasz, że to trochę za szybkie tempo?
-Nie ma na co czekać. Życie jest krótkie trzeba z niego brać całymi garściami. A tobie jak minął wieczór?
-Całkiem miło. Andrzej odprowadził mnie pod same drzwi.
-Do niczego nie doszło? – zarumieniłam się co oczywiście zauważyła moja przyjaciółka – mów mi tu szybko.
-Pocałował mnie.
-I jak całuje boski Wronka?
-Emilka?
-No co? Już nie można zapytać?
-Zapytać zawsze można, ale nikt nie powiedział, że odpowiem na twoje pytanie – pokazałam jej język i wróciłam do kuchni dokończyć swoje śniadanie.
-Pamiętasz, że dzisiaj mecz?
-Nawet jakbym zapomniała to i tak mi o tym przypomnisz.
-Tu akurat masz rację. Bądź gotowa o 13.30

Około 14 parkowałyśmy samochód pod halą. Chwilę później zajmowałyśmy już swoje miejsca trybunach. Na parkiecie znajdowali się już siatkarze obu drużyn, którzy zaczynali rozgrzewkę. Moją uwagę przyciągnął zawodnik bełchatowskiej drużyny z numerem 8 na koszulce.
-Emilka chyba oszalałam.
-Co się stało?
-Mam wrażenie, że widzę Andrzeja na parkiecie. Przecież to niemożliwe.
-Andrzej nie powiedział ci, że jest siatkarzem.
-Dziwnym trafem zapomniał mi o tym wspomnieć.
-Spokojnie, na pewno po meczu ci to wytłumaczy.
-Nic nie będzie mi tłumaczył, bo nie mam ochoty słuchać jego wyjaśnień.
-Łucja!
-Mecz się zaczyna. Skup się na tym co dzieje się na boisku.

Mecz skończył się szybkim trzy zero dla drużyny z Bełchatowa. W głębi duszy ucieszyłam się z takiego obrotu sprawy. Jeszcze bardziej ucieszyłam się kiedy po meczu spiker powiedział, że statuetkę MVP otrzymał Andrzej.
-Wychodzę.
-Zaczekaj pójdziemy do barierek pogadamy z nimi.
-Nie chcę się widzieć z Andrzejem. Jadę do domu. Jedziesz ze mną?
-Zostaję, chcę się zobaczyć z Wojtkiem.
-W takim razie wracasz do domu na piechotę .
-Nie martw się Wojtek na pewno mnie odwiezie.
-W takim razie do zobaczenia.
Jak najszybciej opuściłam halę. Nie chciałam żeby Andrzej mnie zobaczył. Chciałam na spokojnie o tym wszystkim pomyśleć. Kiedy weszłam do domu zrobiłam sobie pyszne kakao i usiadłam na parapecie w swoim pokoju. Myślałam o ostatnich kilku tygodniach mojego życia. Leczenie, rozmowa z lekarzem, wyrok. Jednak nie wszystko co mnie ostatnio spotkało było złe. Poznałam Andrzeja. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Myślałam, że to Emilka wróciła do domu więc bez patrzenia przez judasza otworzyłam je. Ku mojemu zdziwieniu za drzwiami wcale nie było Emilki tylko...

Oczami Andrzeja
Po skończonym spotkaniu zauważyłem Emilkę stojącą przy barierce.
-Cześć Emilka.
-Cześć Andrzej.
-Podobał ci się mecz?
-Bardzo, gratuluję zdobycia statuetki.
-A dziękuję. Łucja nie przyszła z tobą.
-Przyszła.
-To gdzie jest? Nie widzę jej nigdzie.
-Bo jej nie zobaczysz.
-Jak to?
-Czemu nie powiedziałeś jej, że jesteś siatkarzem.
-Myślałem, że wie kim jestem.
-Jak widać nie wiedziała. Radziłabym ci szybko to załatwić bo Łucja nie lubi jak się przed nią coś zataja.
-Myślisz, że odbierze ode mnie telefon.
-Szczerze wątpię, ale zawsze mogę dać ci adres jak mnie ładnie poprosisz. Mam nadzieję, że nie traktujesz tej znajomości jako przygody. Łucja dużo przeszła w ostatnim czasie i nie chcę żebyś ty dokładał jej powodów do zmartwień.
-O to nie musisz się martwić. Nie wiem jak to jest możliwe. Pierwszy raz zdarza mi się coś takiego. Spodobała mi się już wtedy kiedy zobaczyłem ją pierwszy raz, kiedy przyjechałem oddać jej notes.
-Cieszę się. Tylko pamiętaj nie spieprz tego. Pamiętaj, że znajdę cię wszędzie i osobiście skopię ci tyłek jeśli skrzywdzisz moją przyjaciółkę – powiedziała dając mi kartkę z adresem.
Wpadłem szybko do szatni. Nie miałem nawet ochoty na prysznic. Najważniejsze w tej chwili było to, żeby wyjaśnić wszystko z Łucją.
-Gdzie się tak spieszysz? - na korytarzu zaczepił mnie Mariusz
-Muszę załatwić pewną bardzo ważną sprawę.
-Rozumiem, że ta ważna sprawa ma na imię Łucja?
-Skąd wiesz?
-Od dwóch dni mówisz tylko o niej. Widzę, że naprawdę zawróciła ci w głowie.
-Dobrze powiedziane. Jeszcze żadna dziewczyna nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak ona. Jest niesamowita.
-Mam nadzieję, że niedługo poznam tą dziewczynę.
-Też mam taką nadzieję. Sorry Mariusz, ale ja naprawdę muszę już lecieć. Muszę naprawić to co zepsułem przez własną głupotę.
-Życzę powodzenia.

-Przyda się.  

Kilka minut później z duszą na ramieniu stałem pod drzwiami mieszkania Łucji z nadzieją, że raczy mi otworzyć. Po chwili drzwi uchyliły się, a moim oczom ukazała się Łucja.
-Co ty tutaj robisz?
-Mogę wejść do środka?
-Wchodź. Skąd w ogóle masz mój adres?
-Od Emilki.
-No oczywiście, moja ukochana przyjaciółka zawsze pomocna.
-Nie gniewaj się na nią. Widać, że chce dla ciebie jak najlepiej.
-Jasne i dziwnym trafem to ona zawsze wie lepiej co jest dla mnie najlepsze. Po co przyszedłeś?
-Chciałem ci wszystko wyjaśnić.
-Co chcesz mi wyjaśniać? To, że nie chciałeś powiedzieć mi kim jesteś? Może po prostu uznałeś, że jak mi powiesz to będę się z tobą spotykać tylko ze względu na siatkówkę.
-Nie to wszystko nie tak.
-A jak? Wytłumacz mi.
-Po prostu myślałem, że wiesz kim jestem. Uwierz mi 90% procent dziewczyn wie kim jestem.
-Jak widać mam zaszczyt znajdować się w tych 10% które nie mają pojęcia kim jesteś.
-Łucja proszę cię uwierz mi, że nie chciałem nic przed tobą zataić.
-Jaką ja mogę mieć pewność, że mówisz mi teraz prawdę.
-Proszę cię uwierz mi. Nigdy nie zależało mi na nikim tak bardzo jak na tobie.
-Nie powinieneś angażować się w żadne relacje ze mną tak będzie dla ciebie lepiej.
-Uwierz mi dobrze wiem co jest dla mnie najlepsze – chwycił moją twarz w swoje wielkie dłonie i pocałował namiętnie. Nie znalazłam w sobie wystarczająco dużo siły żeby odepchnąć chłopaka ode mnie.
-To jak wybaczysz mi?
-A mam inne wyjście? Mam wrażenie, że jeżeli tego nie zrobię będziesz godzinami przesiadywał pod moim mieszkaniem i nie dasz mi spokoju.
-Dokładnie tak bym zrobił – uśmiechnęłam się i tym razem to ja go pocałowałam.
-Może obejrzymy jakiś film?
-Wolałbym mecz.
-Nie lubię sportu.
-Jeśli chcesz ze mną być to chyba musisz polubić. Idziemy zobaczyć co jest w telewizji – okazało się, że akurat leciał mecz Skry – no i jest co oglądać – stwierdził zadowolony siatkarz

Dwie godziny później wiedziałam już prawie wszystko o zasadach grania w siatkówkę. Wiedziałam, że na boisku ma przebywać sześciu zawodników i libero zmienia się z jednym z środkowych. Dowiedziałam się, że zagrywka dzieli się na dwa typy: z wyskoku i flotem. Andrzej powiedział mi również, że od kilku sezonów gra w reprezentacji.
-A w ostatnim sezonie reprezentacyjnym udało nam się zdobyć Mistrzostwo Świata.
-Naprawdę?
-Serio. Co prawda nie grałem prawie w żadnym meczu, ale sama obecność podczas tak ważnego turnieju, który rozgrywany jest w twojej ojczyźnie to bardzo ważna sprawa. Nie możliwe żebyś nic o tym nie słyszała.
-Słyszałam i pewnie gdyby Emilka była w Polsce zapewne byłabym nawet na jakimś meczu bo siatkówka to jej odwieczny konik.
-To dziwne, że jeszcze do tej pory nie udało jej się ciebie nim zarazić.
-Jak widać jestem niezwykle odporna.
-Pożyjemy – zobaczymy czy naprawdę jesteś tak bardzo odporna – pocałował mnie – muszę się już zbierać.
-Musisz?
-Jutro rano mam trening więc muszę się wyspać.
-Wpadniesz jutro?
-Jeśli tylko będziesz chciała to oczywiście. Albo w sumie mam lepszy pomysł, może wpadniesz jutro na nasz trening.
-To chyba nie jest najlepszy pomysł. Znamy się tylko kilka dni.
-Ale obiecasz mi, że kiedyś pójdziesz ze mną?
-Zastanowię się.

Kończą mi się zapasy,  a wena poszła sobie na daleki spacer. Mam nadzieję, że niedługo powróci. Zostawiam was z 3 i liczę na wasze komentarze, a sama wracam do oglądania meczu USA -Iran. Nie macie nawet pojęcia jak tęskniłam za reprezentacją USA. 

10 komentarzy:

  1. No i git. Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Oby było ok. Zapraszam do mnie na chwilauwagi. blogspot. com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo jak na razie jest dobrze, mam nadzieje ze będzie tak jak najdłużej. Dobrze ze w życiu Łucji pojawił się ktoś kto pozwala choć na chwilę zapomnieć jej o chorobie ;)

    Co do LS nie tylko ty tęsknilas za reprezentacja USA :D Ciesze się ze mogę zobaczyć Francję, Serbie, Włochy i oczywiście Argentyne, coś cudownego :D

    Pozdrawiam i czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o super że się dogadali :)
    czekam na następny ;)
    weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział! Zapraszam na odgadnięcie co czeka Marie na www.zagrywkaidealna.blogspot.com oraz na losy młodego, nieśmiałego skoczka, oraz początkującej, również nieśmiałej skoczkini na www.our-love-on-the-hill.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  5. DOTARŁAM!!!
    Przepraszam, ze dopiero teraz. No zabij mnie ale wybacz. :)
    Ogólnie to opowiadanie jest genialne. Naprawdę mi sie podoba. Andrzej.. kurde tak, ciesz się nią. Ciesz się nią jak tylko możesz. Bądż przy niej i siłą ją zabierz na trening. :)
    Strasznie fajne postacie. Takie ludzkie i zabawne i mają prawdziwe problemy i są takie.. no fajne.
    Nawet nie wiem co mam tu napisać. Fajnie, ze udało im sie ponownie spotkać, że jest jakaś szansa na to, że będą razem... że ona zazna jeszcze trochę szczęścia. Zasłużyła. I chciałabym by wyzdrowiała.
    Wrona całuje i cały Twój opór znika. #wronamiszczcałowania :p
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :) No Łucja, Ty się nie ociągaj tylko bierz tego Andrzejka! :D Oczywiście czekam na next ;) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Akcja się rozkręca :D
    Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku :)) Oby tak dalej :D
    Czekam na następny! :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego ja głupia nie weszłam tu wcześnie, to nie mam zielonego pojęcia! Ale już się poprawiam! ;D
    To chyba trzeci blog dzisiaj, gdzie główna bohaterka ma na imię Łucja. Nie wiem, czy to jakiś znak dla mnie, czy co, ale naprawdę niezły zbieg okoliczności!
    Ale przechodząc do treści... Wronka czaruje! ^^ I w sumie nie bardzo wiem, o co Lusia robiła taką aferę, że jej Andrzej nie powiedział, że jest siatkarzem. Ona mu jeszcze nie powiedziała, że jest chora, a to dużo bardziej poważna sprawa. Taka mała hipokrytka! (oczywiście nie mówię tego w złym tonie) Czuję, że Łucję i Wronę już teraz po tych kilku spotkaniach, w większości przypadkowych, łączy jakaś więź. Zobaczymy, czy uda im się ją rozwinąć i zmienić w stałą relację. ;)
    Dodaję do obserwowanych, co bym już tego bloga nie zgubiła!
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super opowiadanie! Mam nadzieję że wena wróci!
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!

    http://swiatfaustii.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm, i ja się tu wreszcie znalazłam, bo odczytałam wreszcie wiadomość na moim blogowym fejsbuczku :D
    Kurczę no ja chcę to śledzić bardzo mocno, więc jak tylko znajdę odpowiednią zakładkę to od razu się do niej wpisuję i oczekuję na powrót twojej weny no i oczywiście nowy rozdział :*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń