Następnego dnia wstałam
dość wcześnie. Od samego rana miałam dobry humor. Emilki nie było
w mieszkaniu, a to mogło oznaczać tylko jedno – została na noc u
Wojtka. Uwielbiam ją, jest świetną przyjaciółką, ale według
mnie jest zbyt otwarta w kontaktach z mężczyznami. Przecież
dopiero wczoraj go poznała. Kiedy kończyłam jeść śniadanie
usłyszałam szczęk klucza w drzwiach. Wyszłam na korytarz.
Zobaczyłam moją przyjaciółkę opartą o drzwi.
-Gdzie podziewałaś się
całą noc?
-Byłam u Wojtka.
-Nie uważasz, że to trochę
za szybkie tempo?
-Nie ma na co czekać. Życie
jest krótkie trzeba z niego brać całymi garściami. A tobie jak
minął wieczór?
-Całkiem miło. Andrzej
odprowadził mnie pod same drzwi.
-Do niczego nie doszło? –
zarumieniłam się co oczywiście zauważyła moja przyjaciółka –
mów mi tu szybko.
-Pocałował mnie.
-I jak całuje boski Wronka?
-Emilka?
-No co? Już nie można
zapytać?
-Zapytać zawsze można, ale
nikt nie powiedział, że odpowiem na twoje pytanie – pokazałam
jej język i wróciłam do kuchni dokończyć swoje śniadanie.
-Pamiętasz, że dzisiaj
mecz?
-Nawet jakbym zapomniała to
i tak mi o tym przypomnisz.
-Tu akurat masz rację. Bądź
gotowa o 13.30
Około 14 parkowałyśmy
samochód pod halą. Chwilę później zajmowałyśmy już swoje
miejsca trybunach. Na parkiecie znajdowali się już siatkarze obu
drużyn, którzy zaczynali rozgrzewkę. Moją uwagę przyciągnął
zawodnik bełchatowskiej drużyny z numerem 8 na koszulce.
-Emilka chyba oszalałam.
-Co się stało?
-Mam wrażenie, że widzę
Andrzeja na parkiecie. Przecież to niemożliwe.
-Andrzej nie powiedział ci,
że jest siatkarzem.
-Dziwnym trafem zapomniał
mi o tym wspomnieć.
-Spokojnie, na pewno po
meczu ci to wytłumaczy.
-Nic nie będzie mi
tłumaczył, bo nie mam ochoty słuchać jego wyjaśnień.
-Łucja!
-Mecz się zaczyna. Skup się
na tym co dzieje się na boisku.
Mecz skończył się szybkim
trzy zero dla drużyny z Bełchatowa. W głębi duszy ucieszyłam się
z takiego obrotu sprawy. Jeszcze bardziej ucieszyłam się kiedy po
meczu spiker powiedział, że statuetkę MVP otrzymał Andrzej.
-Wychodzę.
-Zaczekaj pójdziemy do
barierek pogadamy z nimi.
-Nie chcę się widzieć z
Andrzejem. Jadę do domu. Jedziesz ze mną?
-Zostaję, chcę się
zobaczyć z Wojtkiem.
-W takim razie wracasz do
domu na piechotę .
-Nie martw się Wojtek na
pewno mnie odwiezie.
-W takim razie do
zobaczenia.
Jak najszybciej opuściłam
halę. Nie chciałam żeby Andrzej mnie zobaczył. Chciałam na
spokojnie o tym wszystkim pomyśleć. Kiedy weszłam do domu zrobiłam
sobie pyszne kakao i usiadłam na parapecie w swoim pokoju. Myślałam
o ostatnich kilku tygodniach mojego życia. Leczenie, rozmowa z
lekarzem, wyrok. Jednak nie wszystko co mnie ostatnio spotkało było
złe. Poznałam Andrzeja. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do
drzwi. Myślałam, że to Emilka wróciła do domu więc bez
patrzenia przez judasza otworzyłam je. Ku mojemu zdziwieniu za
drzwiami wcale nie było Emilki tylko...
Oczami Andrzeja
Po skończonym spotkaniu
zauważyłem Emilkę stojącą przy barierce.
-Cześć Emilka.
-Cześć Andrzej.
-Podobał ci się mecz?
-Bardzo, gratuluję zdobycia
statuetki.
-A dziękuję. Łucja nie
przyszła z tobą.
-Przyszła.
-To gdzie jest? Nie widzę
jej nigdzie.
-Bo jej nie zobaczysz.
-Jak to?
-Czemu nie powiedziałeś
jej, że jesteś siatkarzem.
-Myślałem, że wie kim
jestem.
-Jak widać nie wiedziała.
Radziłabym ci szybko to załatwić bo Łucja nie lubi jak się przed
nią coś zataja.
-Myślisz, że odbierze ode
mnie telefon.
-Szczerze wątpię, ale
zawsze mogę dać ci adres jak mnie ładnie poprosisz. Mam nadzieję,
że nie traktujesz tej znajomości jako przygody. Łucja dużo
przeszła w ostatnim czasie i nie chcę żebyś ty dokładał jej
powodów do zmartwień.
-O to nie musisz się
martwić. Nie wiem jak to jest możliwe. Pierwszy raz zdarza mi się
coś takiego. Spodobała mi się już wtedy kiedy zobaczyłem ją
pierwszy raz, kiedy przyjechałem oddać jej notes.
-Cieszę się. Tylko
pamiętaj nie spieprz tego. Pamiętaj, że znajdę cię wszędzie i
osobiście skopię ci tyłek jeśli skrzywdzisz moją przyjaciółkę
– powiedziała dając mi kartkę z adresem.
Wpadłem szybko do szatni.
Nie miałem nawet ochoty na prysznic. Najważniejsze w tej chwili
było to, żeby wyjaśnić wszystko z Łucją.
-Gdzie się tak spieszysz? -
na korytarzu zaczepił mnie Mariusz
-Muszę załatwić pewną
bardzo ważną sprawę.
-Rozumiem, że ta ważna
sprawa ma na imię Łucja?
-Skąd wiesz?
-Od dwóch dni mówisz tylko
o niej. Widzę, że naprawdę zawróciła ci w głowie.
-Dobrze powiedziane. Jeszcze
żadna dziewczyna nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak ona.
Jest niesamowita.
-Mam nadzieję, że niedługo
poznam tą dziewczynę.
-Też mam taką nadzieję.
Sorry Mariusz, ale ja naprawdę muszę już lecieć. Muszę naprawić
to co zepsułem przez własną głupotę.
-Życzę powodzenia.
-Przyda się.
Kilka minut później z
duszą na ramieniu stałem pod drzwiami mieszkania Łucji z nadzieją,
że raczy mi otworzyć. Po chwili drzwi uchyliły się, a moim oczom
ukazała się Łucja.
-Co ty tutaj robisz?
-Mogę wejść do środka?
-Wchodź. Skąd w ogóle
masz mój adres?
-Od Emilki.
-No oczywiście, moja
ukochana przyjaciółka zawsze pomocna.
-Nie gniewaj się na nią.
Widać, że chce dla ciebie jak najlepiej.
-Jasne i dziwnym trafem to
ona zawsze wie lepiej co jest dla mnie najlepsze. Po co przyszedłeś?
-Chciałem ci wszystko
wyjaśnić.
-Co chcesz mi wyjaśniać?
To, że nie chciałeś powiedzieć mi kim jesteś? Może po prostu
uznałeś, że jak mi powiesz to będę się z tobą spotykać tylko
ze względu na siatkówkę.
-Nie to wszystko nie tak.
-A jak? Wytłumacz mi.
-Po prostu myślałem, że
wiesz kim jestem. Uwierz mi 90% procent dziewczyn wie kim jestem.
-Jak widać mam zaszczyt
znajdować się w tych 10% które nie mają pojęcia kim jesteś.
-Łucja proszę cię uwierz
mi, że nie chciałem nic przed tobą zataić.
-Jaką ja mogę mieć
pewność, że mówisz mi teraz prawdę.
-Proszę cię uwierz mi.
Nigdy nie zależało mi na nikim tak bardzo jak na tobie.
-Nie powinieneś angażować
się w żadne relacje ze mną tak będzie dla ciebie lepiej.
-Uwierz mi dobrze wiem co
jest dla mnie najlepsze – chwycił moją twarz w swoje wielkie
dłonie i pocałował namiętnie. Nie znalazłam w sobie
wystarczająco dużo siły żeby odepchnąć chłopaka ode mnie.
-To jak wybaczysz mi?
-A mam inne wyjście? Mam
wrażenie, że jeżeli tego nie zrobię będziesz godzinami
przesiadywał pod moim mieszkaniem i nie dasz mi spokoju.
-Dokładnie tak bym zrobił
– uśmiechnęłam się i tym razem to ja go pocałowałam.
-Może obejrzymy jakiś
film?
-Wolałbym mecz.
-Nie lubię sportu.
-Jeśli chcesz ze mną być
to chyba musisz polubić. Idziemy zobaczyć co jest w telewizji –
okazało się, że akurat leciał mecz Skry – no i jest co oglądać
– stwierdził zadowolony siatkarz
Dwie godziny później
wiedziałam już prawie wszystko o zasadach grania w siatkówkę.
Wiedziałam, że na boisku ma przebywać sześciu zawodników i libero
zmienia się z jednym z środkowych. Dowiedziałam się, że zagrywka
dzieli się na dwa typy: z wyskoku i flotem. Andrzej powiedział mi
również, że od kilku sezonów gra w reprezentacji.
-A w ostatnim sezonie
reprezentacyjnym udało nam się zdobyć Mistrzostwo Świata.
-Naprawdę?
-Serio. Co prawda nie grałem
prawie w żadnym meczu, ale sama obecność podczas tak ważnego
turnieju, który rozgrywany jest w twojej ojczyźnie to bardzo ważna
sprawa. Nie możliwe żebyś nic o tym nie słyszała.
-Słyszałam i pewnie gdyby
Emilka była w Polsce zapewne byłabym nawet na jakimś meczu bo
siatkówka to jej odwieczny konik.
-To dziwne, że jeszcze do
tej pory nie udało jej się ciebie nim zarazić.
-Jak widać jestem niezwykle
odporna.
-Pożyjemy – zobaczymy czy
naprawdę jesteś tak bardzo odporna – pocałował mnie – muszę
się już zbierać.
-Musisz?
-Jutro rano mam trening więc
muszę się wyspać.
-Wpadniesz jutro?
-Jeśli tylko będziesz
chciała to oczywiście. Albo w sumie mam lepszy pomysł, może
wpadniesz jutro na nasz trening.
-To chyba nie jest najlepszy
pomysł. Znamy się tylko kilka dni.
-Ale obiecasz mi, że kiedyś
pójdziesz ze mną?
-Zastanowię się.
Kończą mi się zapasy, a wena poszła sobie na daleki spacer. Mam nadzieję, że niedługo powróci. Zostawiam was z 3 i liczę na wasze komentarze, a sama wracam do oglądania meczu USA -Iran. Nie macie nawet pojęcia jak tęskniłam za reprezentacją USA.
No i git. Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Oby było ok. Zapraszam do mnie na chwilauwagi. blogspot. com
OdpowiedzUsuńOo jak na razie jest dobrze, mam nadzieje ze będzie tak jak najdłużej. Dobrze ze w życiu Łucji pojawił się ktoś kto pozwala choć na chwilę zapomnieć jej o chorobie ;)
OdpowiedzUsuńCo do LS nie tylko ty tęsknilas za reprezentacja USA :D Ciesze się ze mogę zobaczyć Francję, Serbie, Włochy i oczywiście Argentyne, coś cudownego :D
Pozdrawiam i czekam na następny. :)
o super że się dogadali :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;)
weny <3
Fajny rozdział! Zapraszam na odgadnięcie co czeka Marie na www.zagrywkaidealna.blogspot.com oraz na losy młodego, nieśmiałego skoczka, oraz początkującej, również nieśmiałej skoczkini na www.our-love-on-the-hill.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńDOTARŁAM!!!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze dopiero teraz. No zabij mnie ale wybacz. :)
Ogólnie to opowiadanie jest genialne. Naprawdę mi sie podoba. Andrzej.. kurde tak, ciesz się nią. Ciesz się nią jak tylko możesz. Bądż przy niej i siłą ją zabierz na trening. :)
Strasznie fajne postacie. Takie ludzkie i zabawne i mają prawdziwe problemy i są takie.. no fajne.
Nawet nie wiem co mam tu napisać. Fajnie, ze udało im sie ponownie spotkać, że jest jakaś szansa na to, że będą razem... że ona zazna jeszcze trochę szczęścia. Zasłużyła. I chciałabym by wyzdrowiała.
Wrona całuje i cały Twój opór znika. #wronamiszczcałowania :p
Czekam na kolejny i pozdrawiam :)
Super :) No Łucja, Ty się nie ociągaj tylko bierz tego Andrzejka! :D Oczywiście czekam na next ;) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńAkcja się rozkręca :D
OdpowiedzUsuńJak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku :)) Oby tak dalej :D
Czekam na następny! :)))
Dlaczego ja głupia nie weszłam tu wcześnie, to nie mam zielonego pojęcia! Ale już się poprawiam! ;D
OdpowiedzUsuńTo chyba trzeci blog dzisiaj, gdzie główna bohaterka ma na imię Łucja. Nie wiem, czy to jakiś znak dla mnie, czy co, ale naprawdę niezły zbieg okoliczności!
Ale przechodząc do treści... Wronka czaruje! ^^ I w sumie nie bardzo wiem, o co Lusia robiła taką aferę, że jej Andrzej nie powiedział, że jest siatkarzem. Ona mu jeszcze nie powiedziała, że jest chora, a to dużo bardziej poważna sprawa. Taka mała hipokrytka! (oczywiście nie mówię tego w złym tonie) Czuję, że Łucję i Wronę już teraz po tych kilku spotkaniach, w większości przypadkowych, łączy jakaś więź. Zobaczymy, czy uda im się ją rozwinąć i zmienić w stałą relację. ;)
Dodaję do obserwowanych, co bym już tego bloga nie zgubiła!
Całuję! ;*
Super opowiadanie! Mam nadzieję że wena wróci!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział!
http://swiatfaustii.pl/
Hmmm, i ja się tu wreszcie znalazłam, bo odczytałam wreszcie wiadomość na moim blogowym fejsbuczku :D
OdpowiedzUsuńKurczę no ja chcę to śledzić bardzo mocno, więc jak tylko znajdę odpowiednią zakładkę to od razu się do niej wpisuję i oczekuję na powrót twojej weny no i oczywiście nowy rozdział :*
Pozdrawiam :*