poniedziałek, 8 czerwca 2015

4. Najładniej wyglądałabyś bez niczego

Następnego dnia rano źle się czułam. Kiedy dowiedziałam się o diagnozie lekarza czułam, że takie dni będą się zdarzać, ale nie myślałam, że to zdarzy się tak szybko. Nie miałam siły nawet na to żeby wstać z łóżka i zrobić sobie śniadanie. Na szczęście chwilę po dziesiątej wróciła Emilka.
-Łucja gdzie jesteś?
-Tutaj – krzyknęłam ile sił, ale z mojego gardła wydarł się tylko pomruk
-Boże Łucja co z tobą.
-Nic się nie dzieje po prostu trochę gorzej się czuję. Takie dni będą się zdarzać coraz częściej.
-Jadłaś coś?
-Nie miałam siły żeby wstać.
-Zaczekaj chwilkę zaraz ci coś przygotuję – po chwili wróciła do pokoju z tacą wypełnioną kanapkami.
-Kto to wszystko zje?
-No jak to kto? Ty
Zjadłam kilka kanapek przygotowanych przez moją przyjaciółkę i zasnęłam. Byłam wykończona, choć nie opuściłam dzisiaj ani na chwilę łóżka. Obudziłam się kilka godzin później i na szczęście czułam się już dużo, dużo lepiej. Kilka minut później usiadłam obok mojej przyjaciółki na kanapie w salonie.
-Masz zamiar powiedzieć Andrzejowi?
-Nie
-Jesteś tego pewna?
-Nie jestem pewna niczego.
-Wiesz, że to nie jest fair. Co jeśli on się w tobie zakocha? Będzie potwornie cierpiał.
-Właśnie dlatego nie chciałam się z nikim wiązać. Chciałam ograniczyć do minimum liczbę osób, które będą cierpiały po mojej śmierci.
-Uważam, że powinnaś mu powiedzieć. Ma prawo znać prawdę.
-Może kiedyś mu powiem.
-Apropo dzwonił jak spałaś. Mówił, że masz być gotowa o 17 bo po ciebie przyjdzie.
-Mówił coś więcej.
-Powiedział tylko, że masz się ubrać wygodnie bo zabiera cię w pewne miejsce i że będziesz wiedziała o co chodzi.
-Dzięki. Która właściwie jest godzina?
-15:30
-Co? Tak późno! Muszę się iść szykować. Pogadamy jak wrócę.
-Nie będzie mnie w domu.
-Czyżby znowu nasz uroczy Wojtuś.
-Nie śmiej się. Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego.
-Czyżby nasza Emilka się zakochała?
-Chyba tak.
-Wiesz, że to nie ma sensu bo za chwilę wracasz do Australii.
-I to jest w tym wszystkim najgorsze. Nie wytrzymam tam bez niego.
-To rzuć ten staż. Na pewno bez problemu znajdziesz coś w Polsce.
-Może nie będę musiała. Niedawno firma w której pracuję otworzyła filię w Polsce. Postaram się o przeniesienie.
-Widzę, że rzeczywiście cię wzięło – zaśmiałam się.
-Idź się szykować bo nie zdążysz na randkę ze swoim Romeo.
-Idę, ale jutrzejszy wieczór rezerwuj dla mnie.
-Ma się rozumieć.
Chwilę przed 17 zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otwórz – krzyknęłam do Emilki ze swojego pokoju. Kilka minut później opuściłam go i ujrzałam Andrzeja siedzącego w salonie.
-Możemy już iść.
-Ślicznie wyglądasz.
-Nie przesadzaj to tylko zwykła bluzka i dresowe spodnie.
-A najładniej wyglądałabyś bez niczego – wymruczał mi do ucha.
-Skąd wiesz? Nigdy mnie nie widziałeś bez niczego – odgryzłam się.
-Mam bardzo rozwiniętą wyobraźnię.
-Zboczeniec.

Kiedy wyszliśmy z mieszkania Andrzej od razu złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziemy?
-Chciałaś zobaczyć moje miejsce w dzień więc idziemy.
-Jesteś wspaniały wiesz.
-Wiem, każda dziewczyna mi to mówi.
-Ej – uderzyłam go ramię.
-Przecież tylko żartowałem.
-No ja mam nadzieję.
-Za bardzo zawróciłaś mi w głowie żebym mógł oglądać się za innymi dziewczynami. No i jesteśmy. Może usiądziemy? - rozłożył na ziemi swoją bluzę na której po chwili razem usiedliśmy.
-Wiesz chciałabym ci o czymś powiedzieć?
-O tym, że mnie kochasz?
-O tym też, ale jest ważniejsza sprawa.
-Stało się coś?
-Właściwie tak. Jestem chora.
-Chora. Jak to chora?
-Mam raka. Andrzej ja umieram. Z każdym kolejnym dniem jestem coraz słabsza.
-Jak to masz raka? I dopiero teraz mi o tym mówisz? Przepraszam, ja muszę to wszystko przemyśleć – podniósł się i tyle go widziałam.
-Świetnie – mruknęłam.

Posiedziałam jeszcze chwilę po czym zabrałam andrzejową bluzę, którą zostawił i wróciłam do mieszkania.
-Łucja? Co tak szybko? - kiedy zobaczyła mnie zapłakaną szybko zaprowadziła mnie do salonu i posadziła na kanapie.
-Powiedziałam mu. Powiedziałam mu, a on tak po prostu mnie zostawił. Powiedział, że musi to sobie przemyśleć i się zmył.
-Co za idiota. Jak on tak mógł.

-Mówiłam, że nie powinnam angażować się w jakikolwiek związek i jak widać miałam rację. Nie powinnam cię słuchać. Przynajmniej nie cierpiałabym – podniosłam się z kanapy i wybiegłam uprzednio zabierając z szafki stojącej w przedpokoju klucze do domu.

Perspektywa Emilki
-Boże co za idiota, imbecyl, frajer.
-Kto zasłużył sobie na to miano? - nawet nie zauważyłam kiedy do mieszkania wszedł Wojtek.
-Twój przyjaciel.
-Andrzej?!
-Oczywiście, że Andrzej.
-Co się stało.
-Łucja jest chora. Ma raka. Wojtek ona umiera... - rozpłakałam się, po chwili zostałam porwana w silne ramiona przyjmującego – a ten idiota kiedy mu o tym powiedziała, stwierdził, że musi sobie to przemyśleć. Jakbym go teraz dorwała to udusiłabym go gołymi rękoma.
-W sumie to Łucja też nie postąpiła fair. Powinna powiedzieć mu o tym na początku znajomości.
-Przepraszam bardzo, jak ty to sobie wyobrażasz. Może miała mu powiedzieć: możemy umówić się na kawę, ale najpierw musisz wiedzieć, że mam raka.
-Nie denerwuj się.
-Jak mam się nie denerwować? Moja przyjaciółka umiera, a ja nie mogę nic zrobić.
-Zostanę z tobą dzisiaj tutaj. Myślę, że nie ma sensu nigdzie iść.
-Dziękuję.

Przepraszam, że nie dodałam nowego rozdziału w weekend, ale nie miałam dostępu do internetu. Mam nadzieję, że zostawicie po sobie jakiś ślad :)

8 komentarzy:

  1. Świetny,cudo <3 Ale tego Andrzeja to jak tylko złapie to mu nogi z dupy powyrywam :D
    Zapraszam do mnie :D my-volley--love.blogspot.com
    Blog o Wojtku Włodarczyku <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :) Andrzej zachował się fatalnie w stosunku do Łucji :/ Mam nadzieję, że to szybko naprawisz! <3 do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ten Andrzej :c Szkoda mi Łucji, biedna dziewczyna..
    Czekam na następny, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału z jednej strony szkoda mi Łucji a z drugiej rozumiem Andrzeja. No nic czekam na następny. Rozdział bardzo mi się podoba tak na marginesie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z jednej strony rozumiem Andrzeja, że tak zareagował, ale nie powinien jej tam zostawić. Łucja mogła mu trochę wcześniej powiedzieć. Mam nadzieję, że to wszystko jakoś jeszcze się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdzial. Opowiadanie cudowne. Czekam na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. I Wojtuś ma rację.. Łucja powinna powiedzieć Andrzejowi wcześniej o chorobie. Nie sądzę, że chłopak ją zostawi samą, ale to jest dla niego okropny cios. Bycie z dziewczyną, z którą nie można planować przyszłości, bo jej życie skończy się, nim ona się zacznie, jest, co tu dużo mówić, przygnębiające. Jeśli Andrzej przy niej zostanie, to znaczy, że naprawdę ją kocha...
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Andrzej zachowywał się jak kretyn -.-
    jak się kogoś naprawdę kocha, to przecież jest się z nim na dobre i na złe! Ehh.. mam nadzieję, że pójdzie po rozum do głowy i nie zostawi Łucji..

    Rozdział cudny! Czekam na następny! :)))))

    OdpowiedzUsuń