Następnego dnia rano źle
się czułam. Kiedy dowiedziałam się o diagnozie lekarza czułam,
że takie dni będą się zdarzać, ale nie myślałam, że to zdarzy
się tak szybko. Nie miałam siły nawet na to żeby wstać z łóżka
i zrobić sobie śniadanie. Na szczęście chwilę po dziesiątej
wróciła Emilka.
-Łucja gdzie jesteś?
-Tutaj – krzyknęłam ile sił, ale z mojego gardła wydarł się tylko pomruk
-Tutaj – krzyknęłam ile sił, ale z mojego gardła wydarł się tylko pomruk
-Boże Łucja co z tobą.
-Nic się nie dzieje po
prostu trochę gorzej się czuję. Takie dni będą się zdarzać
coraz częściej.
-Jadłaś coś?
-Nie miałam siły żeby
wstać.
-Zaczekaj chwilkę zaraz ci
coś przygotuję – po chwili wróciła do pokoju z tacą wypełnioną
kanapkami.
-Kto to wszystko zje?
-No jak to kto? Ty
Zjadłam kilka kanapek
przygotowanych przez moją przyjaciółkę i zasnęłam. Byłam
wykończona, choć nie opuściłam dzisiaj ani na chwilę łóżka.
Obudziłam się kilka godzin później i na szczęście czułam się
już dużo, dużo lepiej. Kilka minut później usiadłam obok mojej
przyjaciółki na kanapie w salonie.
-Masz zamiar powiedzieć
Andrzejowi?
-Nie
-Jesteś tego pewna?
-Nie jestem pewna niczego.
-Wiesz, że to nie jest
fair. Co jeśli on się w tobie zakocha? Będzie potwornie cierpiał.
-Właśnie dlatego nie
chciałam się z nikim wiązać. Chciałam ograniczyć do minimum
liczbę osób, które będą cierpiały po mojej śmierci.
-Uważam, że powinnaś mu
powiedzieć. Ma prawo znać prawdę.
-Może kiedyś mu powiem.
-Apropo dzwonił jak spałaś.
Mówił, że masz być gotowa o 17 bo po ciebie przyjdzie.
-Mówił coś więcej.
-Powiedział tylko, że masz
się ubrać wygodnie bo zabiera cię w pewne miejsce i że będziesz
wiedziała o co chodzi.
-Dzięki. Która właściwie
jest godzina?
-15:30
-Co? Tak późno! Muszę się
iść szykować. Pogadamy jak wrócę.
-Nie będzie mnie w domu.
-Czyżby znowu nasz uroczy
Wojtuś.
-Nie śmiej się. Nigdy
wcześniej nie czułam czegoś takiego.
-Czyżby nasza Emilka się
zakochała?
-Chyba tak.
-Wiesz, że to nie ma sensu
bo za chwilę wracasz do Australii.
-I to jest w tym wszystkim
najgorsze. Nie wytrzymam tam bez niego.
-To rzuć ten staż. Na
pewno bez problemu znajdziesz coś w Polsce.
-Może nie będę musiała.
Niedawno firma w której pracuję otworzyła filię w Polsce.
Postaram się o przeniesienie.
-Widzę, że rzeczywiście
cię wzięło – zaśmiałam się.
-Idź się szykować bo nie
zdążysz na randkę ze swoim Romeo.
-Idę, ale jutrzejszy
wieczór rezerwuj dla mnie.
-Ma się rozumieć.
Chwilę przed 17 zadzwonił
dzwonek do drzwi.
-Otwórz – krzyknęłam do
Emilki ze swojego pokoju. Kilka minut później opuściłam go i
ujrzałam Andrzeja siedzącego w salonie.
-Możemy już iść.
-Ślicznie wyglądasz.
-Nie przesadzaj to tylko
zwykła bluzka i dresowe spodnie.
-A najładniej wyglądałabyś
bez niczego – wymruczał mi do ucha.
-Skąd wiesz? Nigdy mnie nie
widziałeś bez niczego – odgryzłam się.
-Mam bardzo rozwiniętą
wyobraźnię.
-Zboczeniec.
Kiedy wyszliśmy z
mieszkania Andrzej od razu złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziemy?
-Chciałaś zobaczyć moje
miejsce w dzień więc idziemy.
-Jesteś wspaniały wiesz.
-Wiem, każda dziewczyna mi
to mówi.
-Ej – uderzyłam go
ramię.
-Przecież tylko żartowałem.
-Przecież tylko żartowałem.
-No ja mam nadzieję.
-Za bardzo zawróciłaś mi
w głowie żebym mógł oglądać się za innymi dziewczynami. No i
jesteśmy. Może usiądziemy? - rozłożył na ziemi swoją bluzę na
której po chwili razem usiedliśmy.
-Wiesz chciałabym ci o
czymś powiedzieć?
-O tym, że mnie kochasz?
-O tym też, ale jest
ważniejsza sprawa.
-Stało się coś?
-Właściwie tak. Jestem
chora.
-Chora. Jak to chora?
-Mam raka. Andrzej ja
umieram. Z każdym kolejnym dniem jestem coraz słabsza.
-Jak to masz raka? I dopiero
teraz mi o tym mówisz? Przepraszam, ja muszę to wszystko przemyśleć
– podniósł się i tyle go widziałam.
-Świetnie – mruknęłam.
Posiedziałam jeszcze chwilę
po czym zabrałam andrzejową bluzę, którą zostawił i wróciłam
do mieszkania.
-Łucja? Co tak szybko? -
kiedy zobaczyła mnie zapłakaną szybko zaprowadziła mnie do salonu
i posadziła na kanapie.
-Powiedziałam mu.
Powiedziałam mu, a on tak po prostu mnie zostawił. Powiedział, że
musi to sobie przemyśleć i się zmył.
-Co za idiota. Jak on tak
mógł.
-Mówiłam, że nie powinnam
angażować się w jakikolwiek związek i jak widać miałam rację.
Nie powinnam cię słuchać. Przynajmniej nie cierpiałabym –
podniosłam się z kanapy i wybiegłam uprzednio zabierając z
szafki stojącej w przedpokoju klucze do domu.
Perspektywa Emilki
-Boże co za idiota,
imbecyl, frajer.
-Kto zasłużył sobie na to
miano? - nawet nie zauważyłam kiedy do mieszkania wszedł Wojtek.
-Twój przyjaciel.
-Andrzej?!
-Oczywiście, że Andrzej.
-Co się stało.
-Łucja jest chora. Ma raka.
Wojtek ona umiera... - rozpłakałam się, po chwili zostałam
porwana w silne ramiona przyjmującego – a ten idiota kiedy mu o
tym powiedziała, stwierdził, że musi sobie to przemyśleć. Jakbym
go teraz dorwała to udusiłabym go gołymi rękoma.
-W sumie to Łucja też nie
postąpiła fair. Powinna powiedzieć mu o tym na początku
znajomości.
-Przepraszam bardzo, jak ty
to sobie wyobrażasz. Może miała mu powiedzieć: możemy umówić
się na kawę, ale najpierw musisz wiedzieć, że mam raka.
-Nie denerwuj się.
-Jak mam się nie
denerwować? Moja przyjaciółka umiera, a ja nie mogę nic zrobić.
-Zostanę z tobą dzisiaj
tutaj. Myślę, że nie ma sensu nigdzie iść.
-Dziękuję.
Przepraszam, że nie dodałam nowego rozdziału w weekend, ale nie miałam dostępu do internetu. Mam nadzieję, że zostawicie po sobie jakiś ślad :)
Świetny,cudo <3 Ale tego Andrzeja to jak tylko złapie to mu nogi z dupy powyrywam :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :D my-volley--love.blogspot.com
Blog o Wojtku Włodarczyku <3
Fajny rozdział :) Andrzej zachował się fatalnie w stosunku do Łucji :/ Mam nadzieję, że to szybko naprawisz! <3 do następnego ;*
OdpowiedzUsuńCo ten Andrzej :c Szkoda mi Łucji, biedna dziewczyna..
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, pozdrawiam ;)
Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału z jednej strony szkoda mi Łucji a z drugiej rozumiem Andrzeja. No nic czekam na następny. Rozdział bardzo mi się podoba tak na marginesie.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony rozumiem Andrzeja, że tak zareagował, ale nie powinien jej tam zostawić. Łucja mogła mu trochę wcześniej powiedzieć. Mam nadzieję, że to wszystko jakoś jeszcze się ułoży.
OdpowiedzUsuńFajny rozdzial. Opowiadanie cudowne. Czekam na kolejny. ;)
OdpowiedzUsuńI Wojtuś ma rację.. Łucja powinna powiedzieć Andrzejowi wcześniej o chorobie. Nie sądzę, że chłopak ją zostawi samą, ale to jest dla niego okropny cios. Bycie z dziewczyną, z którą nie można planować przyszłości, bo jej życie skończy się, nim ona się zacznie, jest, co tu dużo mówić, przygnębiające. Jeśli Andrzej przy niej zostanie, to znaczy, że naprawdę ją kocha...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Andrzej zachowywał się jak kretyn -.-
OdpowiedzUsuńjak się kogoś naprawdę kocha, to przecież jest się z nim na dobre i na złe! Ehh.. mam nadzieję, że pójdzie po rozum do głowy i nie zostawi Łucji..
Rozdział cudny! Czekam na następny! :)))))