piątek, 19 czerwca 2015

6. Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama?

Obiecałam wam, że rozdziały będą dodawane w weekendy. Z tej racji dodaję rozdział już dzisiaj bo jutro na pewno nie znajdę chwili czasu żeby wstawić nową część, a w niedzielę również może być z tym problem. Zachęcam do komentowania i myślę, że dzisiejsza część się wam spodoba :)

________________________________________________________________________________

Przez kilka następnych dni Andrzej niemal cały czas spędzał przy mnie, nie licząc oczywiście czasu kiedy był na treningu. Kilka razy namawiał mnie żebym poszła razem z nim, ale nie chciałam. Każdy kolejny dzień zaczynałam od zjedzenia śniadania i połknięcia odpowiedniej porcji leków, która podobno miała zahamować moją zbliżającą się śmierć. Pewnie jesteście zdziwieni, że tak po prostu o tym mówię, ale uwierzcie mi można przyzwyczaić się do myśli, że kilka miesięcy, może trochę więcej nie będzie mnie już na tym świecie. Kilka razy złapałam się na tym, że zastawiałam się jak będzie wyglądał świat kiedy mnie zabraknie. Jak długo Andrzej będzie rozpaczał po moim odejściu. Czy Emilka nadal będzie z Wojtkiem, czy będą szczęśliwi. Może chociaż im się uda.

-Łucja gdzie jesteś? - usłyszałam głos Andrzeja, dałam mu komplet kluczy do mojego mieszkania na wypadek gdyby kiedyś nie było Emilki obok mnie, a coś się stało.
-W sypialni.
-Cześć kochanie. Zbieraj się.
-Słucham? Co ty znowu wymyśliłeś?
-Idziesz ze mną na trening i tym razem nie przyjmuję odmowy do wiadomości. Idziesz i koniec.
-Nie ma mowy.
-Ale czy ktoś tutaj pyta cię o zdanie? Jeśli nie ubierzesz się w ciągu 20 minut wyniosę cię stąd i nie obchodzi mnie, że jesteś w piżamie. Z resztą myślę, że kilku chłopakom na pewno to by się spodobało. Wstajesz czy mam ci pomóc?
-Już wstaję ty szantażysto.
-I tak mnie kochasz – skradł mi całusa – a po południu idziemy na kolację.
-Dokąd?
-Niespodzianka.
-Powiesz mi chociaż jak mam się ubrać.
-Proponuję żebyś wskoczyła w jakąś ładną sukienkę.
-Oczywiście, że nie. Zawsze możesz pójść w dresie.
-Zabawne, naprawdę.
-Pośpiesz się.
Dziesięć minut później byłam już gotowa do wyjścia.
-No, no jestem pod wrażeniem. Tak szybko.
-Zawsze mogę wrócić do łazienki – obróciłam się na pięcie i skierowałam z powrotem do pomieszczenia.
-Nie ma mowy. Wolę wykorzystać ten czas inaczej – pocałował mnie. Z każdą chwilą pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, a moja ręką wylądowała pod jego koszulką, która po chwili wylądowała na podłodze – Łucja musimy już iść.
-Wiesz jak zepsuć nastrój.
-Nie mogę się spóźnić bo trener mnie zabije, ale obiecuję, że niedługo dokończymy to co zaczęliśmy.
-Trzymam cię za słowo Wronka.

Droga do Energii zajęła nam zaledwie kilka minut.
-Idź usiądź na trybunach, a ja pójdę się przebrać – przed wejściem do szatni skradł mi całusa.
Kiedy weszłam na salę od razu ruszyłam w stronę trybun. Miałam nadzieję, że to Andrzej pierwszy wejdzie na salę. Niestety chwile później ujrzałam na oko dwudziestoletniego chłopaka. Gdy tylko mnie zobaczył zaczął iść w moją stronę.
-Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama?
-Kto powiedział, że jestem tutaj sama.
-Nie widzę tutaj nikogo oprócz nas.
Na szczęście w tym momencie wszedł Andrzej, gdy tylko mnie zauważył skierował się w moją stronę.
-Widzę, że poznałeś już moją dziewczynę.
-Twoją co?
-Moją dziewczynę. Co języka w gębie ci zabrakło. Łucja to Maciek. Maciek to Łucja – niechętnie uścisnęłam mu rękę.
-To ja idę się porozciągać – odparł atakujący.
-Dobrze, że przyszedłeś. Nie miałam ochoty na zawieranie nowych znajomości. Swoją drogą powiedz swojemu koledze, że ma bardzo słaby tekst na podryw – zaśmiała się, a po chwili ja dołączyłem do niej – chyba musisz już iść. Zauważyłam, że prawie wszyscy są już na sali – już chciał mnie pocałować kiedy odsunęłam się delikatnie – jeśli nie chcesz żebym spaliła totalnego buraka to idź – po chwili znów usłyszałam jego śmiech.
-Po treningu przedstawię cię wszystkim.
-O niczym innym nie marzę – westchnęłam pod nosem.
-Mówiłaś coś?
-Nie nic, idź już.

Trening był całkiem fajny. Widziałam, że Andrzej czasami celowo wygłupiał się żeby wywołać uśmiech na jego twarzy. Po jakimś czasie do mojego chłopaka dołączyło kilku kolegów z drużyny. Mimo tego, że trening bardzo mi się podobał z każdą minutą coraz bardziej się bałam. Nie miałam ochoty poznawać chłopaków. Dobrze wiem, że kiedy dowiedzą się o mojej chorobie będą chcieli przekonać Andrzeja do tego żeby mnie zostawił. Tak naprawdę to powinnam sama go zostawić, ale nie potrafię. Kiedy siedziałam w domu babci uświadomiłam sobie, że zakochałam się w nim. Zdaję sobie sprawę z tego, że z każdym kolejnym dniem będę go ranić coraz bardziej. Moje przemyślenia przerwało nadejście Andrzeja.
-Kochanie o czym tak myślisz?
-Nie ważne.
-Chodź poznam cię z chłopakami.

-Chłopaki to moja dziewczyna Łucja.
Wtedy jak na zawołanie każdy z chłopaków zaczął mi się przedstawiać. Kilku z nich kojarzyłam już z pamiętnego spotkania w klubie.
-To może jakaś imprezka zapoznawcza dzisiaj? - zaproponował Michał jeżeli dobrze pamiętam.
-Nie sądzę żeby to był dobry pomysł – odpowiedział Andrzej.
-A ja myślę, że nie ma żadnego problemu i możemy się dzisiaj spotkać.
-Jesteś pewna?
-Jasne, żaden problem.
-W takim razie zapraszam do mnie dzisiaj o 20.
-Wojtuś mam nadzieję, że poznamy dzisiaj tą szczęściarę, która zawładnęła twoim sercem.


-Zaczekaj na mnie chwilkę, pójdę tylko wziąć prysznic i mogę odwieźć cię do domu.
-Andrzej a co z kolacją?
-Na śmierć zapomniałem. Co ty na to żeby zamienić kolację na obiad?
-Nie mam nic przeciwko – uśmiechnęłam się.
-W takim razie pojedziemy najpierw do ciebie. Weźmiesz sobie jakąś sukienkę na wieczór i zabierz do mnie. Ja zaczekam w samochodzie.
-Nie chcesz wejść na górę.
-Boję się, że jak wejdę to nie wyjdziemy długo – zaśmiałem się.
-Ok, za chwilę wracam.


Zaraz po wyjściu Łucji wybrałem numer Karola.
-Karol. Musisz mi pomóc.
-O co chodzi?
-Zadzwoń do jakiejś włoskiej knajpki i zamów jedzenie do mojego mieszkania.
-Nie ma sprawy.
-Mógłbyś jakoś przystroić jeszcze salon.
-No nie wiem, nie wiem. Co ja będę z tego miał?
-Moją dogodną wdzięczność.
-No niech ci będzie.
-Dzięki.

Kilka minut później do samochodu weszła Łucja.
-Nie zgadniesz na kogo wpadłam w mieszkaniu.
-Niech pomyślę. Pewnie Emilkę i Wojtka.
-O mały włos nie nakryłam ich razem w łóżku.
-Hahahahhahahah
-Co w tym takiego śmiesznego?
-W tym co powiedziałaś nic, ale chciałabyś zobaczyć swoją minę teraz.
-No wiesz – uderzyłam go w ramię.
-Ała, to bolało.
-Bo miało. Jesteś straszny, ale i tak cię kocham.
-W końcu to powiedziałaś – uśmiechnąłem się. Możesz to powtórzyć?
-Kocham cię wariacie.
-Ja też cię kocham, a teraz zapinaj pasy i jedziemy do mnie.  

Wiedziałam, że Andrzej wymyślił coś na dzisiejszy dzień, dlatego bardzo szybko zapięłam pasy żebyśmy jak najszybciej znaleźli się w mieszkaniu środkowego. Kiedy podjechaliśmy pod mieszkanie Andrzej jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi. Po chwili wyciągnął z kieszeni chustkę.
-Muszę zawiązać ci oczy.
-To naprawdę konieczne?
-To ma być niespodzianka, a bez tego nie będzie.
-Nie cierpię niespodzianek.
-Gwarantuję ci, ze ta ci się spodoba.
-Zobaczymy.
-Daj mi rękę – posłusznie podałam siatkarzowi rękę bo nie miałam ochoty wylądować twarzą na ziemi – tylko uważaj żebym się nie wywróciła bo poznasz inne oblicze Łucji.
-Nie mogę się doczekać aż poznam każde twoje oblicze.

Kiedy podjechaliśmy pod mieszkanie wiedziałem, że muszę coś wymyślić żeby Łucja od razu nie zobaczyła wnętrza mieszkania gdyż nie byłem pewny czy Karol stanął na wysokości zadania i czy wszystko jest tak jak być powinno. Ostrożnie zaprowadziłem moją dziewczynę pod drzwi mojego mieszkania. Gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania poczułem charakterystyczny zapach włoskiej kuchni.
-Muszę ci powiedzieć, że niespodzianka średnio ci się udała bo czuję kuchnię włoską.
-A kt powiedział, ze to koniec niespodzianki. Wiesz, że jesteś strasznie marudna?
-Jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi.
Weszliśmy wgłąb mieszkania. To co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Na stole w salonie stało pyszne jedzenie, a cały pokój przystrojony był w małe świeczki.
-Mogę już zdjąć tą głupią opaskę?
-Jeszcze chwilę – podszedłem do Łucji i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek, a później ściągnąłem opaskę – i jak ci się podoba?
Widziałem jak z każdą chwilą uśmiech na ustach Łucji powiększał się coraz bardziej.
-Ale jak ty to... Kiedy? Jakim cudem?
-Powiedzmy, że miałem pomocnika.
-No tak, Karol. Jak mogłam o tym nie pomyśleć. Na niego zawsze można liczyć.
-Podoba ci się?
-Jest prześlicznie – skradłam mu całusa.
-Zapraszam do stołu. Mam nadzieję, że jedzenie jest choć w połowie tak dobre jak świetnie wygląda.
-Na pewno.

-Było przepyszne.
-To jeszcze nie koniec niespodzianek – po wypowiedzeniu tych słów Andrzej wstał i podszedł do wieży stojącej w rogu pokoju i włączył płytę znajdującą się aktualnie w odtwarzaczu. Chwilę później z urządzenia popłynęły dźwięki mojej ulubionej piosenki – można panią prosić do tańca.
-Skąd... no tak Emilka.
-Nie powiem. Twoja przyjaciółka świetnie ze mną współpracowała.
-Zabiję ją kiedyś.
-Myślę, ze nie masz za co. W końcu chyba ci się podoba?
-Jest świetnie, a może być jeszcze lepiej.
Po wypowiedzeniu tych słów złożyłam na ustach środkowego delikatny pocałunek, który z każdą chwilą zmieniał się w coraz namiętniejszy. Chwilę później poczułam ręce siatkarza pod moją bluzką, która kilka sekund później leżała już na podłodze. Niewiele myśląc zaczęłam rozpinać guziki andrzejowej koszuli. Po odpięciu ostatniego guzika koszula wylądowała na podłodze nieopodal mojej bluzki.
-Gdzie jest sypialnia?
-Chodź – pociągnął mnie delikatnie za rękę.
Kiedy znaleźliśmy się w pomieszczeniu popchnęłam go w stronę łóżka, a sama usiadłam na nim okrakiem. Pocałowałam go w usta by po chwili przejść w stronę szyi i umięśnionego torsu siatkarza. Wiedziałam, że sytuacja spodobała się Andrzejowi bo od czasu do czasu wydawał z siebie ciche pomruki zadowolenia. Po jakimś czasie siatkarzowi znudziła się ta zabawa i zręcznym ruchem znalazł się nade mną i tym razem to on zajął się dokładnie każdym skrawkiem mojego ciała. A to co działo się później niech już zostanie między nami i nie wykluczone, że sąsiadami siatkarza bo co tu dużo kryć nie zachowywaliśmy się za cicho. Obudziłam się kilka godzin później wtulona w tors mojego mężczyzny. Swoją drogą jak to pięknie brzmi. Spojrzałam kątem oka na zegarek ustawiony na szafce stojącej przy łóżku i przeraziłam się nie na żarty.
-Andrzej obudź się.
-Mhhhm.
-Obudź się musimy się zbierać bo się spóźnimy.
-Która godzina?
-19.15.
-Cholera jasna. Nie zdążymy.
-Spokojnie, bez paniki. Najpierw ty pójdź do łazienki, a ja ogarnę szybko mieszkanie. Potem pójdę ja.
-Na pewno nie chcesz iść pierwsza. Podobno dziewczyny siedzą długo w łazience.
-Nie martw się. Jak ja mówię, że zdążymy to na pewno zdążymy.

Pół godziny później siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy drogą prowadzącą do domu Michała.
-Nie uważasz, ze głupio tak przyjść bez niczego? Wypadałoby kupić jakieś piwo albo wino.
-Na szczęście pomyślałem już o tym wcześniej. Na tylnym siedzeniu leży kilka puszek piwa i butelka wina.
-Widzę, że o wszystkim pomyślałeś. Jak chcesz to potrafisz.
-Udam, że tego nie słyszałem.  

10 komentarzy:

  1. <3
    czekam na kolejny bo jest super ;*
    a jeszcze takie pytanie, bo to mnie strasznie męczy
    w filmiku wprowadzającym jakiej piosenki użyłaś, bo nie mogę jej nigdzie znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aż musiałam sprawdzić filmik bo nie pamiętałam xd
      tu masz linka:
      https://www.youtube.com/watch?v=m65jhGwtWrg :)

      Usuń
  2. Jestem, jestem! Świetny rozdział :) Andrzej jest taki kochany i troskliwy <3 Bardzo dobrze, że Łucja na niego trafiła. Jestem ciekawa dalszej akcji, więc widzimy się za tydzień :)
    (tak przy okazji pojawiła się 10 u mnie, jakbyś była zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile razy skasuje mi się jeszcze komentarz? Jakieś propozycje?
    Cóż za miła niespodzianka! Przychodzę komentować 5 a tu juz 6 na mnie czeka. No to z wielką radością zaczęłam czytać.
    Ogólnie to co do poprzedniego rozdziału - Wronka masz jednak jaja. Gdyby powiedział, że ma to gdzieś i nie pomagał jej szukać to zabiłabym go z wielką kurcze przyjemnością. A tak to myślę, że mogę go polubić. :) Podobal mi się fragment, gdzie było coś w stylu : zostanie między nami ewentualnie sąsiadami siatkarza bo cicho nie byliśmy. No wygrywa rozdział <3 Ale pomagający Karolek też był super. No i ogólnie sam fakt, że Wronka się tak stara. Ej no, serio gościa polubię. :) Czy coś więcej chcę powiedzieć? kurcze nie wiem. Chyba nie. Bardzo lubię to opowiadanie, jest fajne, ciekawe i jak dla mnie możesz dodawać rozdziały codziennie. :)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie rozdziały tez moga pojawiac sie codziennie. Opowiadanie no cóż po prostu super
      Pozdrawiam Cam XD

      Usuń
  4. Jakie z nich dwa słodziaki. Aż miło sie czyta. :) mam nadzieje, że ze zdrowiem Łucji będzie jednak dużo lepiej. Czekam na następny rozdział. Zapraszam do siebie http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz bardziej mi się podoba. Mam nadzieję, że Łucja nie będzie myślała o zostawieniu Andrzeja. Maciek miał słaby tekst na podryw. Myślę, że gdy chłopaki dowiedzą się o jej chorobie to będą wspierać ją oraz Wronę.

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem i ja!
    Łucja ma szczęście, że jest Wrona i nie spieprz mi tej sielanki, bo obiecuję, że Cię znajdę. Co do choroby - wierzę, że wszystko będzie dobrze, że razem z Wroną sobie poradzą no bo na tym polega miłość, prawda?

    Gdybyś była zainteresowana to zapraszam do siebie na 18 !
    http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/2015/06/ty-jak-sie-masz-spyta-puchatek-nie.html#comment-form

    I do mnie i Em na 6 ;)
    http://idealna-niedoskonalosc.blogspot.com/2015/06/vi.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak czytam, czytam i czytam, aż w pewnym momencie natrafiłam na zwrot 'mój narzeczony'. Takie zdziwienie mnie złapało, wracam wzrokiem do tego miejsca i co się okazało? Że to jednak był 'mój mężczyzna'. Eh, chyba moja podświadomość chce mi coś przekazać. XD
    A tak już na poważnie, to Wronka się postarał. No może ten trening, był jedynym słabym punktem dnia. Wczułam się wtedy w sytuację Łucji i stwierdzam, że poznawanie nowych osób, kiedy wiesz, że niedługo może cię zabraknąć, jest do kitu. Tym bardziej, że oni o tym nie wiedzą, a ty nie masz zamiaru im o tym mówić. Ale nie mogę się dziwić Andrzejowi, który chce, by koledzy poznali jego dziewczynę.
    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń